Dzisiaj w domu handlowym Astra, a konkretniej w Planszóweczce zagraliśmy desant w Normandii. Połączone siły Anglo-Amerykańskie pod dowództwem Cacymiła, Pawła oraz moim zmierzyły się z Niemcami dowodzonymi przez Dominika, Huberta i Andrzeja.

Graliśmy mając po 800 punktów na każdego alianta, plus barki. Na każdego gracza grającego Niemcami było 600 punktów plus bunkry oraz po dwa pola minowe (połowę z nich zdjął ostrzał przygotowujący natarcie).  Zdziwiłem się brakiem Churchilla AVRE u Cacymiła – aż się prosił o pobyt w tej rozgrywce.

Szeregowiec Ryan – wersja figurkowa.

Demokracja nadchodzi – amerykański Sherman bardzo wsparł unieszkodliwienie słynnej acht-coma-acht.

Major Pawła poprowadził skutecznie natarcie w centrum – prawdziwy bohater z zwykłym Coltem 0.45. Sporo spustoszenia zrobił również samolot.

Jednak amerykański snajper okazał się być gorszy od rosyjskiego. Owszem, trafiał – ale nic nie zrobił.

I w końcu pancerzownica dopadła zapalniczkę Ronsona (mojego weterana – M4 Sherman’a).  Była to 8 albo 9 tura – Alianci mimo olbrzymich strat wygrali. Gra była bardzo wyrównana i dzięki Hubertowi który losował kości dość dynamicznie szła do przodu. Oby więcej takich gier!